sobota, 2 października 2010

Zapierdol

I znowu ta pieprzona robota ! Kuźwa nie doglądałem przez kilka dni swojej części za którą jestem odpowiedzialny i miałem wszystko porozpieprzane. Cały dzień zajęło mi sprzątanie.



 Dziś sobota więc będzie najazd tłuszczy do marketu. Już mi się odechciewa.

piątek, 1 października 2010

Paskudny...

... dzień miałem wczoraj. Jak zwykle w pracy. Problemy na dziale obsługi klienta, problemowi klienci, towar którego nie mogłem znaleźć w magazynie. Pewnie dlatego, że go tam nie było. Znalazłem później na dziale Poza tym znowu kogoś zwolnili. Tym razem z działu elektrycznego. Karola który pracował w LM dłużej niż ja. Podobno za całokształt. Cokolwiek to znaczy. Co się dzieje ? To już chyba 4 lub 5 osoba w tym roku.

W domu lepiej. Udało mi się załatwić sprawy o których przypomniała mi najlepsza z żon.


Chyba się starzeję. Chodzę jakiś podenerwowany, nie mogę znaleźć sobie miejsca. Może to zmiana pór roku ? Tak właśnie odczuwają ją prawie 40-to latkowie ?

środa, 29 września 2010

Dziś mam wolne. Wczoraj w pracy do 23:00  Zaczyna m odczuwać stan wypalenia zawodowego. Pewnie to wina niskiej pensji i coraz większych wymagań. Jednak ,,ciągnę ten wózek choć jest coraz cięższy".



Przeglądałem ostatnio listę blogów. Pełno w nich górnolotnych tekstów o poezji, sztuce, przemyśleniach o życiu. Czy ludzie nie piszą już o zwykłych przyziemnych sprawach ?

wtorek, 28 września 2010

Frustracja

Tak sobie siedzę... i myślę... czy warto pisać tego bloga. Po co ? Żeby zabić nudę. Ok. Żeby... No właśnie. Biorąc pod uwagę moją częstotliwość wpisów zainteresowanie będzie znikome. No dobra. Coś naskrobię. Może ktoś przeczyta. Może kogoś to zainteresuje.


Dzieci mi rosną. Pensja nie. Żona dalej ta sama. I tak ma zostać ( nie dotyczy tego o pensji ). Jestem cholernie sfrustrowany myślą, że mam tyle wolnego czasu a nie wiem co mam z nim zrobić. Jasne powiecie, że skoro mam dzieci to się nimi zajmuj. To jest broszka mojej żony. Ja pomagam. Wredny że ze mnie ojciec wiem. Robię co mogę, ale nie umiem tego robić tak jak moja żona. Za dużo siedzę przy laptopie wiem, za dużo myślę o sobie wiem, za bardzo lubię piwo wiem, wiem, wiem. Podobno do wszystkiego trzeba dorosnąć. Ok. Koniec spowiedzi.


Szukałem ostatnio po necie sposobu zarabiania kasy poprzez pisanie tekstów. Nawet wysłałem jeden demo do firmy która płaci za coś takiego. Zero odpowiedzi. Próbowałem pod inne adresy. To samo. I znowu frustracja. Człowiek chce dorobić sobie do pensji kilka groszy i co ?


Wziąłem się też ostatnio za czytanie. Kiedyś to była moja pasja. Teraz aż sam nie mogę uwierzyć. Wyłączam telewizor i czytam. Jadę tramwajem, autobusem i czytam. Ja, ten co po przyjściu po pracy pierwsze co robi to ogląda telewizję lub siedzi przy kompie. Najlepsza z żon powiedziała, że popadam ze skrajności w skrajność. Nawet teraz poluję na trzy książki Simona Becketa na jednej z aukcji w necie. Ściągam sobie nawet zapisane w Wordzie co po niektóre pozycje i drukuję. W pracy oczywiście ( pst. ! ) Bo nie zarobiłbym na papier i tusz.

Uff.
Wystarczy. Narka.